Konferencja została zorganizowana w ramach corocznego wydarzenia, czyli Dnia Miodu i Pieroga w Biszczy. Ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne festyn musiał zostać przełożony na inny termin, pszczelarze jednak bez przeszkód mogli rozmawiać o trapiących ich problemach.
W spotkaniu udział wzięli m.in.: wójt gminy Biszcza Zbigniew Pyczko, poseł na Sejm Genowefa Tokarska, jak również Artur Habza, przedstawiciel Marszałka Województwa Lubelskiego oraz Józef Konopka. Nowe informacje o hodowli tych niezwykle istotnych w ekosystemie zwierząt przygotował Cezary Kruk.
- Obecnie największym problemem pszczelarzy z pewnością jest stan zdrowotny rodzin pszczelich. Niestety bardzo negatywny wpływ ma także chemizacja rolnictwa, bo to sprawia, że środowisko jest skażone. W Polsce dostępnych jest ok. 1000 preparatów. Oczywiście są obostrzenia dotyczące stosowania różnych środków, służących do opryskiwania roślin przez rolników, problemem jest jednak to, że zasady te są nagminnie łamane - wyjaśnił w rozmowie z portalem bilgorajska.pl Cezary Kruk.
Właśnie o pomoc w rozwiązaniu tej sytuacji obecni na spotkaniu pszczelarze prosili poseł Genowefę Tokarską. Skarżyli się, że ich sąsiedzi nie stosują się do norm określających np. godziny oprysków, przez co zagrażają liczebności ich pasiek.
Poseł Genowefa Tokarska tłumaczyła, że w takiej sytuacji muszą głośno upominać się o swoje racje, domagając się zaprzestania łamania prawa. Jednak co oczywiste samym słowem trudno osiągnąć spodziewany efekt. Pszczelarze mówili, że prosili o interwencję PIORIN, czyli Powiatową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa, nie było jednak odpowiedniej reakcji.
Poseł zaproponowała pomoc w postaci ponownego spotkania, na które postara się przyjechać wraz z przedstawicielami wojewódzkiego szczebla tejże instytucji. Następna tura rozmów zaplanowana jest na najbliższą niedzielę, 21 lipca. Czy uda się rozwiązać wszystkie problemy pszczelarzy? Warto próbować, bo jak alarmują biolodzy, bez pszczół ludzie przeżyją najwyżej kilka lat.
- Kiedyś w Polsce, czyli w latach 80-tych, mieliśmy 2,5 mln rodzin pszczelich, teraz to zaledwie 1 mln, mieliśmy 200 tys. pszczelarzy, teraz jest ich ok. 50 tys. Jest gorzej. Gdybyśmy byli krajem w pełni napszczelonym, oznaczałoby to posiadanie od 2 do 3 mln rodzin pszczelich - podsumował Cezary Kruk.