Na wydarzenie bilgorajska.pl zapraszała w bieżącym tygodniu w artykule pt. Spotkaj się z kandydatem na prezydenta.
Przypomnijmy: Marian Kowalski w 1993r. został członkiem Unii Polityki Realnej, partii konserwatywno-liberalnej, której prezesem był Janusz Korwin-Mikke. Przez piętnaście lat był członkiem tego ugrupowania. UPR w grudniu ub.r. weszła w skład Ruchu Narodowego. Marian Kowalski został wiceprezesem RN, partii, którą będzie reprezentował podczas najbliższych wyborów prezydenckich.
W piątkowe popołudnie, 16 stycznia spotkał się z mieszkańcami Biłgoraja. Udział w wydarzeniu wzięli także przedstawiciele ONR Brygada Lubelska.
- Jesteśmy organizacją ideowo-wychowawczą, skupiamy się na samorozwoju naszych działaczy, na tym, by kształtować elity, które za kilkadziesiąt lat będą miały wpływ na nasze otoczenie i kraj, w którym żyjemy - mówił na wstępie Patrycjusz Borek, przedstawiciel ONR zachęcając do wstępowania w szeregi organizacji.
Swoje wystąpienie Marian Kowalski rozpoczął od tematu zbliżających się wyborów prezydenckich i oceny osób, które dotychczas sprawowały ten urząd. - Prezydent zasadniczo jest głową państwa, wbrew temu co niektórzy mówią ma spore uprawnienia, zwłaszcza, że jest wybierany w wyborach bezpośrednich, czyli przez naród, a nie tak jak posłowie, którzy są namaszczeni przez prezesów partii - zaczął kandydat na najwyższy urząd w państwie i dodał: - Mieliśmy już kilka głów państwa, ale każda z nich cierpiała na jakąś dolegliwość. Lech Wałęsa był megalomanem, człowiekiem, który uważa się za pępek świata, a jego walory intelektualne są powszechnie znane. Chorował na samego siebie. Aleksander Kwaśniewski cierpiał na chorobę filipińską, czyli zwykłe pijaństwo, przypadłość, która obniża autorytet państwa. Lech Kaczyński przypłacił swoje plany polityczne życiem. Obecny prezydent Komorowski od czasu do czasu pokazuje, że cierpi na amnezję. Ostatnio nie mógł sobie przypomnieć, czy brał udział w wyborach czerwcowych, w '89 roku.
Lider Ruchu Narodowego w regionie lubelskim uznał, że Polska jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji, co przekłada się na codzienne życie wszystkich mieszkańców. Mówił o bolączkach Polaków, wśród których wymieniał brak pracy, kolesiostwo, wykształcenie które nie daje gwarancji dobrej pozycji zawodowej. Mówił, że dobrze żyje się jedynie oligarchom. - W Polsce rzekomo nie ma oligarchów, ja twierdzę, że jest wręcz przeciwnie, działają jednak w głębokim ukryciu, są przyczyną wszystkich nieszczęść, rozkładają organizm państwowy, są pompą ssącą, która wysysa soki. Nasze życie jest marne i pozbawione perspektyw, jedynie oligarchowie są beneficjentami tego systemu - stwierdził kandydat na prezydenta RP.
Przedstawił także swoją ocenę sytuacji gospodarczej kraju, mówił też o bardzo aktualnym problemie - planach likwidacji kopalń na Śląsku. - Robimy wszystko, żeby nasz potencjał węglowy obniżyć. Następuje spłycanie problemu do kwestii zarobków górników, odpraw, ceny węgla. A to chodzi o bezpieczeństwo energetyczne kraju - zaznaczył. W swoim kilkudziesięciominutowym wystąpieniu Marian Kowalski nawiązał też do historii kraju. Mówił również o kontaktach międzynarodowych, najwięcej uwagi poświęcił sąsiedzkim stosunkom z Ukrainą.
Podczas piątkowego spotkania nie zabrakło pytań od jego uczestników. Rozmawiano m.in. o miejscu Polski w Europie.
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Polska jeszcze przedstawia jakąś wartość, ale czy ta wartość zostanie nam odebrana? Czy jedyne czego możemy oczekiwać to los parobków, białych murzynów, ludzi bez pracy i perspektyw? Czy wreszcie się otrząśniemy, dokonamy zmiany i wreszcie zaczniemy być gospodarzami we własnym domu? - pytał retorycznie Marian Kowalski.