- Zainteresowani tematem Mieszkańcy ulicy Kościuszki i ulic przyległych, wyrażamy ostry sprzeciw wobec lokalizacji stacji bazowej (6 anten sektorowych do obsługi systemu GSM/UMTS oraz 2 anteny radiowe) na dachu budynku, przy ulicy Kościuszki 15 - napisali biłgorajanie.
Sprzeciw spowodowany został "rozpoczętym postępowaniem w sprawie ustalenia lokalizacji inwestycji - budowy stacji bazowej telefonii komórkowej na budynku produkcyjno-handlowo-usługowym w Biłgoraju, przy ulicy Kościuszki 15".
Mieszkańcy swój sprzeciw uzasadnili m.in. obawą przed szkodliwym promieniowaniem. - Stacje bazowe telefonii komórkowej są szkodliwe dla zdrowia ludzkiego i powinny być lokalizowane w odległości nie mniejszej niż 300 m od miejsc, w których przebywają i pracują ludzie - twierdzą. Uważają także, że budowa masztu pogorszy ich warunki mieszkaniowe, a także niekorzystne wpłynie na pracę Burmistrza i pracowników Urzędu Miasta Biłgoraj. Ponadto mieszkańcy obawiają się o estetykę tego terenu. - Biłgorajski stary "Rynek" nie jest najpiękniejszy, niestety. Uważamy, że lokalizacja stacji bazowej TK bardzo niekorzystnie wpłynie na estetykę Placu Wolności - dodają.
Z zarzutami nie zgadza się właściciel budynku, na którym ma być usytuowany nowy maszt telefonii komórkowej. - Gdyby to mogło przynieść negatywne skutki dla zdrowia mieszkańców, to nikt nie pozwoliłby mi postawić tego masztu - powiedział w rozmowie z Gazetą Biłgorajską Florian Kapica. Dodaje także, że nie jest w stanie powstrzymać inwestycji, ponieważ firma, do której będzie należała stacja bazowa, podpisała z nim umowę już trzy lata temu i chęć jej zerwania wiązałaby się ze znacznymi nakładami finansowymi. - Wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującym prawem, gdyby ta firma nie zapłaciła chociaż jednego czynszu, mógłbym zerwać umowę - stwierdził Kapica. Powiedział również, że - Ja rozumiem mieszkańców, że nie chcą mieć w sąsiedztwie masztu, ale powinni protestować nie do mnie, a do parlamentarzystów, którzy ustalają takie normy, zgodnie z którymi można tego typu masz bez przeszkód postawić. Być może obawy mieszkańców są bezzasadne, ponieważ od podpisania umowy minęło kilka lat, a do tej pory firma nie wykonała żadnego ruchu, być może wcale tego masztu nie postawi i protesty w tej sprawie okażą się zbędne.
Pomimo, że sporna inwestycja ma być zlokalizowana w centrum Biłgoraja, Urząd Miasta nie ma żadnej możliwości działania. - Miasto nie ma możliwości powstrzymania budowy masztu z nadajnikiem, gdyż to nie wymaga pozwolenia na budowę, miasto w tym procesie nie uczestniczy. Zainteresowana inwestycją firma lub osoba składa wniosek do Starostwa Powiatowego i tam w formie zgłoszenia, poprzez procedurę uproszczoną, starosta akceptuje budowę nadajnika - powiedział z-ca burmistrza miasta Michał Dec i dodał - Nie ma możliwości niewydania pozwolenia, ponieważ jest rozporządzenie mówiące o tym, że taki maszt nie jest szkodliwy dla zdrowia.
- Podpisując umowę nie miałem pojęcia, że sprawa wzbudzi takie kontrowersje, przecież to nie pierwszy masz telefonii komórkowej w mieście. Podobne budowane są we wszystkich miastach, nawet na budynkach szpitali i nikt nie ma wątpliwości, że nie wpływają one na zdrowie ludzi. Jeśli telefony, do działania których niezbędne są maszty, stanowiłyby bezpośrednie zagrożenie, nikt nie dzwoniłby tylko wysyłał listy - podsumował Florian Kapica.