- Kolejny raz służby w Biłgoraju dały ciała. I pozwoliły biednej sarence umierać w cierpieniu - rozpoczęła wpis na portalu społecznościowym mieszkanka Biłgoraja.
Do tej sytuacji doszło w Woli Małej koło Biłgoraja. Nieznany sprawca potrącił dzikie zwierzę, a konkretnie sarnę.
- Pomijając fakt, że nie udzielił jej zgodnie z prawem pomocy, nie udzieliły jej również żadne służby. Dziewczyna, która ją znalazła zadzwoniła na numer alarmowy na 112. Dzwoniła na straż leśną, do Nadleśnictwa Biłgoraj, do Komendy Policji w Bilgoraju. Do Zarządu Dróg Powiatowych. Nikt, absolutnie nikt nic nie zrobił!!! - grzmi dalej biłgorajanka.
Sytuacja miała miejsce podczas minionego weekendu. Jak opisuje dalej kobieta sarna, co najmniej od 6 rano leżała w rowie przy drodze, o 12 zobaczyła ją przypadkowa osoba. Chciała wezwać pomoc, jednak nie było odzewu. Sarna przeżyła do godz. 17. Później pomoc nie była już potrzebna.
- A wystarczyło jedno zapytanie w internecie o ośrodki rehabilitacji zwierząt dzikich. Od razu wyskakują informacje ze strony RIOŚ. I są w okolicy dwa w Skrzyniach Drugich pod Lublinem i w Przemyślu. Do jednego 70 km, do drugiego 90km. Można było ją uratować! Ale żadnej z osób pracujących w tych instytucjach nie chciało się wypełnić swoich obowiązków, za które bierze pieniądze z budżetu państwa. Z naszych podatków. Żaden z tych urzędników nie wypełnił swoich obowiązków i nie wykazał się empatią - dodaje mieszkanka Biłgoraja.
Zwrócimy się do służb z prośbą o informacje dotyczące tej sytuacji, by ustalić kto i w jakim zakresie powinien zająć się dzikim zwierzęciem. Jeśli tylko otrzymamy informacje przekażemy je naszym czytelnikom.