Piotr Pustelnik w ciągu 20 lat stanął na szczycie 14 ośmiotysięczników. Jest on trzecim Polakiem, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. W książce "Ja, Pustelnik. Autobiografia" opisuje historię zdobycia najwyższych szczytów, lecz również cenę, jaką trzeba za to zapłacić.
W piątkowe popołudnie legendarny himalaista opowiedział swoją historię. Jego mottem życiowym są słowa włoskiego wspinacza: "Góry są środkiem, człowiek jest celem. Nie chodzi o to, aby wejść na szczyt, robi się to, aby stać się kimś lepszym". To na nim wzorował się jako mały chłopiec. Często przebywał w szpitalu, był wątłego zdrowia. Miał zdiagnozowaną wadę serca i stawów. To książki o górach rozbudziły jego pasję. - W moim życiu nie było przesłanek, że będę się wspinał. Lekarze nie dawali mi szans na życie. Przeżyłem w szpitalu większą grozę niż w górach. Czytając książki o górach wpływałem w inny byt i inną rzeczywistość - mówił. Jak podkreśla przez problemy zdrowotne zawsze uruchamia się u niego strach i niepewność. - Nie ma ludzi nieustraszonych, tylko niektórzy potrafią o tym mówić inni nie - dodał.
O zdobyciu ośmiotysięczników długo nawet nie marzył. Dopiero po zdobyciu góry numer 10, pomyślał, że przyszedł czas na Koronę Himalajów. Nigdy nie robił tego dla sławy, pieniędzy i splendoru. Była to jego życiowa pasja, bez której nie wyobrażał sobie życia. - Ostro dążyłem w stronę obsesji, ale w pewnym momencie zatrzymałem się i do obsesji nie doszło - mówił. Jego zdaniem w górach życie jest łatwiejsze niż na nizinach. Tam wystarczy kilka podstawowych zasad społecznych żeby było dobrze. - W górach wydobywałem z człowieka to co dobre. Nie można uciec od swoich problemów w góry, bo one przyjdą za człowiekiem - dodał.
Podczas spotkania wielokrotnie podkreślał, że najważniejszą wartością jest życie. - Zawsze mówię, że dobry alpinista to żywy alpinista. Po co człowiekowi zdobycie szczytu z którego nie zejdzie. Jaką będzie miał satysfakcje umierając na wierzchołku. Nie warto poświecić życia, są sytuacje, że trzeba się zatrzymać. Zawsze, gdy pojawiały się sytuacje podbramkowe mówiłem "Dziękuje bardzo. Góra będzie tu za rok" - twierdził. Podkreślał, że przeżyć to zwyciężyć. Jego zdaniem sukces jest wtedy pełny, gdy osiągamy go nie wystawiając życia i zdrowia na szali. Dodał jednoznacznie, że nie da się tego osiągnąć nie ryzykując. - Ryzyko trzeba podjąć. Góry mają ryzyko wpisane w swój byt, ale do tego ryzyka nie trzeba dokładać kolejnego ryzyka - mówił. Przytoczył, że wszystkie wypadki lawinowe są wynikiem błędu człowieka. - Gdy jest niebezpiecznie - wracamy. Góra poczeka - zaznaczał.
Piotr Pustelinik bardzo mocno podkreślał, że w alpinizmie życie partnera jest ważniejsze niż sukces. - Jesteśmy zespołem. Każdy jest inną siłą zespołu. Do możliwości słabszego trzeba dopasowywać zadania. Na mocniejszym spoczywa większa odpowiedzialność. Niestety często zdarza się, że mocniejszy dyktuje tempo a słabszy ma problemy. Nigdy nie dam sobie wmówić, że można po prostu odwiązać się od odpowiedzialności i powiedzieć: "Ja jestem mocniejszy - idę, a ty rób co chcesz". Alpinizm to zespół. To największa wartość. Często było tak, że słabszy decydował o porażce zespołu. Ale czy to, że wróciliśmy cali i zdrowi to porażka? Dla mnie nie - mówił.
Spotkanie odbyło się w ramach realizowanego przez Bibliotekę Publiczną Gminy Tereszpol projektu pt. "Biblioteka miejscem spotkań - 70 lat z książką" dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.